Od niepamiętnych czasów, celem porozumiewania się i określania tożsamości osób posługiwano się imionami. Na naszym terenie w czasach przedchrześcijańskich , wierzono ze nadane imię chroni człowieka przed złymi mocami, dodaje sił i pomaga w walce z przeciwnościami losu. Imiona jak : Bolesław, Bogumił, Bronisław, Czesław, Jarosław, Jaromir, Mieczysław, Mirosław, Przemysław, Sławomir, Zdzisław i wiele innych , oraz urobione od nich imiona żeńskie, zostały z biegiem czasu usankcjonowane przez Kościół Katolicki i dzisiaj są nadawane na równi z imionami pochodzenia greckiego, rzymskiego czy germańskiego. W XVII, XVIII, a nawet w XIX wieku nie tylko w Gilowicach ale we wszystkich ościennych miejscowościach ilość nadawanych imion męskich jak i żeńskich , była dość ograniczona. Wydaje się że to ograniczenie ilości nadawanych imion wynikało z tradycji niż jakiegoś nakazu. Zdarzało się że jakiś obcy człowiek żenił się w Gilowicach, przynosząc jakieś niespotykane imię , ale potomstwu już tego imienia nie nadawano. Najpopularniejszymi imionami męskimi, według ksiąg metrykalnych, były niemal do końca XIX wieku: Maciej, Wojciech, Bartłomiej, Jan, Mikołaj, Józef, Jakub, Andrzej, Michał, Walenty, Paweł, Szymon, Piotr i Franciszek. Do rzadziej nadawanych należały: Stanisław, Antoni, Tomasz, Wincenty, Marcin, Marek, Sebastian, Grzegorz, Dominik, Adam , Ignacy, Stefan. Dość rzadko spotykane imiona: Anzelm, Ambroży, Melchior, Barnaba, Bonifacy, Hieronim, Joachim nadawane były przez samych Księzy dzieciom nieślubnym. Jeśli pojawiło się jakieś nieznane tutaj imię , można było być pewnym że nosi je człowiek obcy, tutaj wżeniony. Wśród kobiet dominowały takie imiona jak : Marianna( najpopularniejsze imię kobiece, bo niemal co trzecia kobieta nosiła to imie w Gilowicach), Anna , Agnieszka, Jadwiga, Regina, Katarzyna, Magdalena, Justyna, Rozalia , Teresa. Do rzadziej spotykanych imion należały imiona: Anastazja, Aniela, Apolonia, Barbara, Cecylia, Dorota, Elżbieta, Franciszka, Helena, Honorata, Julianna, Łucja, Małgorzata, Marta, Salomea, Urszula, Weronika, Zofia, Ewa. Dopiero przybyły do Gilowic w 1911 ksiądz Teofil Papesch, (który objął stanowisko ekspozyta) rozszerzył zakres imion w naszej wsi . Było to już najwyższą koniecznością gdyż liczba mieszkańców wynosiła ponad 2000. Przybywało rodzin o tych samych nazwiskach i takich na przykład Janów Lubrów czy Józefów Gąsiorków było po kilkanaście osób, co przy braku dowodów tożsamości stwarzało chaos. Bardzo trudno przebiegało poszerzanie imiennictwa i przełamanie tradycji. Jak zwykle jednak , zahaczano też o skrajności. Bywały przypadki, że mężczyźni pracujący w śląskich kopalniach, obcujący nierzadko z Niemcami, domagali się nadawania swoim dzieciom imion żywcem wziętych ze słownictwa niemieckiego, takich jak: Hans, Johan, Albert, itp. Znamiennym i pozytywnym trendem , dopiero w XX wieku , stał się powrót do nadawania imion słowiańskich. Wszystko to jednak wymagało czasu i zmiany mentalności.Obecnych czasów nie opisujemy bo jak to wygląda, każdy widzi.

Wykorzystano fragmenty z Monografii Gilowic na zdjęciu chrzcielnica z 1440 roku