Na krótko przed pierwsza wojną światową władze powiatowe ponaglały gilowicką gminę , aby wytypowano na kurs położnych którąś z kobiet odbierających porody. Niestety żadna z tych „ akuszerek” nie potrafiła pisać. W 1916 za namową braci została wysłana do Krakowa do szkoły pielęgniarsko- położniczej Helena Kręcina z Grapy. W 1919 roku ukończyła szkołę i podjęła pracę w Gilowicach jako kwalifikowana położna. Początki pracy były ciężkie. Kobiety ze wsi przywykłe do „ babek” w średnim wieku, wstydziły się młodej panny w białym fartuchu. Warunki bytowe były ciężkie i prymitywne, często nowonarodzone dziecko nie było w co zawinąć . Rodząca często kazała urwać kawał płachty ze swojej pościeli, czy radziła podrzeć starą koszulę. W tych warunkach młoda położna traciła chęć do pracy z dnia na dzień. Chciała zbyt radykalnie zmieniać warunki sanitarne wsi. Nie mogła pojąc że każda innowacja, szczególnie w tak drażliwym temacie, wymaga czasu . Natrafiała na rosnący opór. Wreszcie ludzie zaczęli jej unikać, przestano prosić ja do porodów. Nazywano ją „panicką” , doszło do tego że odbierała porody tylko u rodzin miejscowej inteligencji i nielicznych rodzin robotników. Sprawa była zupełnie prozaiczna, „ Babka” proszona do porodu przebywała w domu co najmniej tydzień bez przerwy. Prócz usług położniczych, przygotowywała posiłek dla reszty domowników, karmiła i oporządzała bydło w oborze, doiła krowy, pilnowała dzieci, jednym słowem- zastapiła w pełni nie dysponowaną gospodynię. „ Panicka” zaś przyszła , zrobiła co trzeba koło matki i dziecka i poszła sobie nie interesując się resztą rodziny ani dobytkiem. Otwarty konflikt spowodował wreszcie interwencję lekarza powiatowego, który w zarządzeniu sanitarnym kategorycznie zabronił praktyk położniczych „ babkom”. Zakaz dotyczył także cenionej przez Gilowian Szwajculi . We wsi zawrzało. Jednak zarządzenia władz swoje , a praktyka swoje. Nic w tej materii się nie zmieniło , a powikłań poporodowych było tak wiele jak zawsze. Tym razem lekarz powiatowy nie badając całej sprawy zabronił praktyk porodowych także pani Kręcinie. Wówczas dopiero władze gminne zajęły się całą sprawą i zgłosiły temat do Rady Powiatowej. Tym razem lekarz powiatowy przywrócił do pracy połążną Helene Kręcinę powierzając jej funkcje akuszerki rejonowej. Rada Gminy została zobowiązana do czuwania nad przestrzeganiem postanowienia. Wówczas po kursie była już druga akuszerka w Gilowicach, Regina Pyrgies. Era „ babek „ kończyła się bezpowrotnie.

Wykorzystano fragment z Monografii Gilowic

Obraz Anna Ancher – ” mały braciszek”