Po prawej stronie od wejścia głównego do kościoła znajduje się pomieszczenie wartownicze a obok niego płyty nagrobne z widocznymi jeszcze nazwiskami naszych przodków. Płyty nagrobne, niemi świadkowie minionych pokoleń ku pamięci przodków naszych, zawsze jakby przyciągały i prosiły o modlitwę za ich dusze.

Najpierw od niepamiętnych czasów chowano naszych przodków w obrębie placu kościelnego. Groby kopano przypadkowo na chybił trafił , bez żadnego porządku. W 1847 wybuchła epidemia tyfusu, w tym roku zmarło 327 osób, a w następnym 161. W związku z dużą ilością pochówków , pomimo że kopano mogiły zbiorowe , założono nowy cmentarz po drugiej stronie drogi , przed dzisiejszym domem parafialnym i w obecnym ogrodzie plebanii.. Cmentarz ten istniał 50 lat, potem ze względu na bliskość domostw został przez władze zaborcy austriackiego zamknięty i przeniesiony na obecne miejsce. Innymi świadkami dawnych wieków, którzy widzieli tysiące naszych przodków idących do Stołu Pańskiego są przykościelne dęby, zostały tylko dwa. Są bardzo stare i pamiętają czasy dawne, których jeszcze nikt nie zapisywał. W 1967 ścięto dęba od strony południowo- zachodniej, który zagrażał bezpieczeństwu kościoła . Liczenie słojów przeprowadzone komisyjnie przez ks. Duniewskiego, Antoniego Jędryska i Bronisława Srokę, wykazało że drzewo miało 684 lata. To by się zgadzało z okresem pojawienia się pierwszego kościoła w Gilowicach datowane na przełom XIII i XIV wieku. Był słowiański zwyczaj obsadzania terenu powstałej świątyni dębami. Dąb był traktowany przez naszych przodków ze szczególnym szacunkiem i z czcią. Niestety zawsze znajdowali się ludzie porywczy, działający szybko i podejmujący nieprzemyślane decyzje. Tylko po wojnie z tego co wiem trzy dęby przykościelne zostały ucięte z powodu podobno zagrożenia dla kościoła, hm ( jakby jakieś drzewo mogło zwalić kościół ………….)